Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Piotr Wojarski

Wiek: rocznikowo niestety 23, ale czuję się na max 21 :-)
Hometown: Kielce
Sweetspot: Zbój, Biały, Ustroń - Bartek's Mansion :-)
Sponsorzy: Dr Zipe


Jacek Będkowski: 1 kwietnia, dałeś się komuś nabrać? Ja uwierzyłem w Teddy Bear Crisis 2...  :-)

Piotr Wojarski: No niestety nie - pierwszy kwietnia przebiegał u mnie dość poważnie bo musiałem załatwiać różne sprawy na uczelni, żeby utrzymać cały czas status studenta, więc ani nikomu nie dawałem się nabierać ani sam nikomu nie robiłem kawałów co zawsze miałem w zwyczaju... (szkoda, że TBC 2 to tylko prima aprillis...)

JB: Piotrze jesteś jednym z najaktywniejszych riderów w Polsce, wszędzie Ciebie pełno. Ominąłeś jakąś imprezę w tym roku?
PW: Hehe, no tak jak ostatnio mówiłem - nie było mnie na Fiacie ;-p a tak na serio to na pewno było sporo imprez, które ominąłem - scena freeski w Polsce się rozwija i odbywa się coraz więcej eventów - nieraz kilka tego samego dnia - z jednej strony to dobrze, z drugiej chyba czas na to żeby nie iść w ilość a w jakość i zamiast wielu słbaych i średnich imprez (bo taka niestety była większość) zrobić coś naprawdę porządnie.

JB: A z tych imprez, na których byłeś, którą oceniasz albo pamiętasz najlepiej?
PW: hmm, ciężko powiedzieć... - PFO miało najlepjej przygotowany park, Evil Rail był bardzo dobrze zorganizowany i jako jedyny jibbingowy event odbywał się na prawdziwym streecie, ale imprezy, które chyba będę wspominał najlepiej to nie zawody tylko bardzo pouczający i ciekawy Kurs Lawinowy i Wojtek's Jam Session, na którym udał się każdy element.

JB: Zastanawiałeś się kiedyś po co właściwie startujesz w zawodach? Wiele osób mówi, że wtedy po prostu są w Polsce dobrze przygotowane snowparki, a może Ty masz inną motywację?
PW: jest wiele powdów:
1. Polskie "snowparki" rzeczywiście są przygotowywane kilka razy w sezonie - na otwarcie i na jakąś imprezę - nie rozumiem tego, szczególnie, że wystarczy pojechać gdziekolwiek do Czech albo Słowacji i przekonać się że snp można shape'ować codziennie lub nawet kilka razy dziennie.
2. spędzając na nartach każdy weekend dobrze jest nie jeździć cały czas w tym samym miejscu na tych samych przeszkodach tylko urozamicić sobie trochę miejscówki.
3. Na imprezach i zawodach jest okazja do spotkania się ze znajomymi z różych części PL
4. Aftery
5. Czasami jak się poszczęści to można coś wygrać :-)

JB: Poza zawodami bardzo dużo jeździsz po prostu dla siebie. Chyba każdy weekend spędzasz w górach. Z kim i gdzie najczęściej pracujesz nad trickami?

PW: Staram się jeździć jak najwięcej - udało mi się na nartach spędzić chyba każdy weekend od początku listopada ale i tak ciągle czuję niedosyt. Najwięcej jeżdżę niestety w Polsce, kilka weekendów spędziłem w Czechach i na Słowacji, ale zdecydowanie potrzebuję jakiegoś wyjazdu do pożądnego snp takiego jak w Livigno czy L2A żebym mógł się wyjeździc :-)
Jeżeli chodzi o ekipę to bardzo lubię jeździć z całym składem CiosajSrogo, ale zdecydowanie najczęściej jeżdżę z Bartkiem Sibigą - chłopak ma chyba nawet większą zajawkę niż ja i jeździ jeszcze więcej ode mnie, ma talent i rozsądnie podchodzi do tego sportu - jest świetny na zarówno na jibie jak i na kickerach i wg mnie za 2 lata będzie mógł powalczyć o mistrzostwo Polski z Jaśkiem i Szczepanem :-)
powodzenia Bartek ;-)

JB: Czym jest Ciosajsrogo?
PW: CiosajSrogo to inicyjatywa stworzona przez Sznercha
- jest to team złożony ze świetnych riderów jeżdżących razem i mających tą samą zajawkę. Ludzie na których można polegać - taka mała freeskingowa rodzinka:-)
- portal na którym zamieszczane są newsy ze środowiska freeskingowego - relacje, edity, zdjęcia, ciekawostki
- jest ambitny plan rozbudowy CiosajSrogo, jednakże musimy znaleźć na to trochę czasu.
 
JB: Pytam bo na stronie pod tym adresem znaleźć można bardzo obszerne relacje Twojego autorstwa. Jesteś aktywny nie tylko na stoku ale i poza nim... Sposób na promocję czy po prostu wiesz, że ludzie chętnie takie rzeczy czytają?

PW: Nie wiem - może to, że mam sporo znajomych interesujących się freeski i co wracam z jakiegoś weekendu wszyscy męczą mnie na gg żebym opowiadał jak było, kto wygrał, jakie tricki itd, więc wole napisać jedną relację i podlinkować wszystkim niż pisać kilkanaście "gadu-gadu relacyjek",  poza tym bardzo wciągnąłem się w ten freeskingowy światek - na tyle że pisanie takich relacji sprawia mi nawet przyjemność, no i jest to też jakaś pamiątka - do takiej relacji zawsze można wrócić i powspominać, a jeżeli jest to przy okazji promocja to bardzo mnie to cieszy - było by miło gdyby pojawili się jacyś teamowi sponsorzy :-)

JB: Wróćmy na chwilę do Twoich początków. W takiej rozmowie nie może wszak zabraknąć pytania: jak to się wszystko dla Ciebie zaczęło?

PW: oj jest to długa historia :-) zaczęło się jak rodzice postawili mnie na narty, a było to tak wcześnie że sam nawet nie pamiętam, ale od momentu który pamiętam uwielbiałem ten sport - zawsze ciągnęło mnie na strome ścianki, muldy, lubiłem wyjechać poza trasę, startowałem w amatorskich zawodach wygrywając wiele kubków, kalendarzy i dyplomów :-) w wieku 14 lat rodzice wysłali mnie na kurs instruktorski w Alpy i był to punkt zwrotny - okazało się, że tak naprawdę jeżdżę słabo i jak pokazał videocoaching brzydko - wtedy wziąłem się za siebie i zacząłem ostro trenować. W wieku 18 lat zrobiłem już papiery instruktorskie i zacząłem uczyć w miejscowej szkółce w Kielcach, mniej więcej wtedy, może trochę wcześniej zobaczyłem przypadkowo ściągnięty "Ski Movie" - zobaczyłem, że można mieć zupełne inne podejście do tego sportu i że to jest to co chciałbym kiedyś robić - od tamtego fimu moim idolem stał się niestety niedawno zmarły Shane McConkey, który robił na nartach na co tylko miał ochotę. Niestety nikt ze znajomych nie miał takiej zajawki i nie miałem z kim próbować.

Później szukając butów narciarskich spotkałem pracującego wtedy w PM Sporcie Kostka - powiedziałem, że szukam butów na tyle twardych, żebym mógł startować w nich na tyczkach, wygodnych żebym mógł w nich spokojnie spędzać 10 godzin dziennie na stoku pracując jako instruktor, ale żeby nadawały się też na jakieś skoki i jazdę poza trasami bo chciałbym tego spróbować. Wtedy Kostkowi zabłysnęły oczy i zaczął ze mną gadać o freeskingu, Ski Movie itd - podał mi adres forum ski2die, żebym je odwiedzał, dowiedział się więcej i zobaczył, że jest więcej osób które mają takie niestandardowe pomysły na jazdę na nartach.

W tym czasie byłem niestety skupiony wyłącznie na instruktorstwie, spędzając dosłownie każdą wolną godzinę szkoląc - praca jest naprawdę wymarzona - kontakt z ludźmi, narty, świeże powietrze i dobra kaska - przez to nie zacząłem wtedy jeździć freestylu czego teraz bardzo żałuję, ponieważ pewnie byłbym na zupełnie innym poziomie. Odwiedzałem jednak forum badając jak ten sport się w PL rozwija i tak 2 lata temu pokazało się info o pierwszym w szkoleniu freeskingowym - odbywało się w marcu po zakończeniu sezonu narciarskiego w Kielcach (gdzie pracowałem jako instr.) więc stwierdziłem, że to dobry moment żeby zacząć moją przygodę - miałem już twintipy, które kupiłem z zajawki, jednak używałem ich jedynie do szkolenia i chwaliłem sobie podwinięte taile bo większość czasu na stoku spędzałem jeżdżąc tyłem.

Mimo że na szkoleniu przjechałem pierwszego w życiu boxa miałem niezły progress i zajarałem się na tyle, że postawiłem na freesking. W wakacje Sznerchu zorganizował Jib Jam w Tychach, gdzie zaliczyłem pierwszą w życiu rurkę, podjar niesamowity nie tylko z powodu rurki, ale całego eventu - po raz pierwszy widziałem akcję z załatwianiem śniegu z lodowiska i jazdą w lecie (co teraz jest już dla mnie czymś zupełnie normalnym), byłem w szoku, że jest aż tyle ludzi którzy się tym interesują. N kolejnej edycji imprezy Jib Jam Tychy 2 przejechałem pierwszą w życiu streetową rurę - i to nie byle jaką - stromy niebieski płaskownik w Parku Chorzowskim - dobrze się poobijałem zanim ją zaliczyłem ale cały czas jestem dumny z tego osiągnięcia. Później Sznerchu zaprosił mnie do Ciosaj Srogo, w wakacje pojechałem do Snowtropolis z Pinkim i tak mój pierwszy freeskingowy sezon był tak naprawdę w wakacje 2 lata temu :-) no i od tamtej pory tak to się już toczy wszystko w okół nart :-) (jak zwykle się rozpisałem, a miał być krótki wywiad :-p)

JB: Kolejny sezon za Tobą. Jakieś nowe zajawki związane z nartami - więcej bc (w końcu byłeś na kursie lawinowym), więcej raili?
PW: Najlepiej więcej wszystkiego - podoba mi się każdy aspekt nowej szkoły narciarstwa: skakanie na kickerach, w bc, jibbing na boxach i rurkach, streety, dziwne secret spoty, freeride, jazda w puchu. Niestety jeżeli chodzi o bc/freeride nie mam niestety ani szerokich nart ani "sprzętu lawinowego" więc może być problem żeby rozwijać się w tej dziedzinie... - szukam sponsora :-)

JB: Przyszedł kwiecień, wraz z nim ocieplenie, jakie masz dalsze plany? Narty w kąt czy lodowce i poszukiwanie śniegu u nas w Tatrach?
PW: Narty nigdy nie idą w kąt, lato wcale nie znaczy że trzeba ograniczyć jazdę na nartach - ta zima była na tyle obfita, że w Szczyrku i w Zakopanem spokojnie będzie można jeszcze pojeździć w maju, a później może uda się zoorganizować jakiś wypad na lodwiec, a jak nie to zawsze pozostają jiby na igielicie lub śniegu z lodowiska, lodówka w Senftenbergu no i water ramps, które mam w tym roku zamiar bardzo często odwiedzać, a w październku/listopadzie z powrotem na snieg :-)

 

Guitar grab


<< powrót
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO