Przez wiele lat prym na rynku filmów freeski wiodły wytwórnie takie jak: Matchstick Productions, Teton Gravity Research i Poor Boyz Productions. Tym co odróżniało te „profesjonalne” ekipy filmowe od raczkujących wtedy Field Productions, Level 1 i kilku innych, była w dużym stopniu technika jakiej używano do kręcenia ujęć.
Przejazdy zawodników i ich ewolucje, uwieczniane były na taśmach celuloidowych 16 mm. Taśma filmowa nadawała obrazowi miększych barw oraz bardziej profesjonalnego wyglądu niż ówczesne powszechnie dostępne kamery cyfrowe. Jednakże aby zostać zauważonym na arenie międzynarodowej - czy to jako twórca, czy rider - trzeba było mieć na koncie film/segment przy użyciu taśmy 16mm, a ze względu na cenę (w Polsce, 12min. na taśmie 16mm to koszt około 400plnów; przyp. red.) i wymagania techniczne przy obróbce, tylko najlepsi mogli sobie na to pozwolić.
Gdy na rynku pojawiły się pierwsze kamery HDV w przystępniejszych cenach, grono reżyserów filmów freeski znacznie się powiększyło. Aby nakręcić dobry film nie trzeba już było posiadać kamery 16mm. Wystarczyła kamera HD z wyższej półki. Dotychczasowi monopoliści, a wśród nich Poor Boyz Productions zaczęli tracić swoją pozycję, ponieważ grupa docelowa była znudzona ciągłym oglądaniem „śmietanki towarzyskiej”. Młode pokolenie chciało bardziej hardcorowych akcji w wykonaniu swoich rówieśników z podwórka.
Na tej potrzebie wyrosła starym graczom jak PBP pełnoprawna konkurencja, na której czele stanęło Level 1 Productions Josha Bermana. Aby mierzyć się z młodym pokoleniem twórców, PBP musiało zaprezentować coś nowego. W tym roku Poor Boysi wypuścili film pt. „Every Day is A Saturday” - pierwszy w swojej historii w całości kręcony cyfrową kamerą hd. Czy jest to powrót PBP do świetnej formy? Przekonajmy się.
Every Day is a Saturday to tytuł najnowszego filmu Salomona, w reżyserii Tyler’a Hamlet’a oraz Jeff’a Thomas’a, a wyprodukowanego przez Poor Boyz Production. Sam mistrz Johny DeCesare, tym razem został producentem, pozostawiając realizację swoim „wychowankom”. Pierwszego reżysera - Tyler’a, możecie kojarzyć z filmu „Yeah Dood” czyli – luźny klimat, fajna muzyka oraz nienaganna oprawa video. Jeff Thomas jest właścicielem Theory 3 Media (Jurnal, [photo]play), jednak od tego roku dołączył do ekipy „Biednych Chłopaków”.
Motywem przewodnim filmu, jest tytułowe zdanie: „Każdy Dzień to Sobota”. Ta fraza daje nam do zrozumienia, że każdy dzień spędzony na nartach, w gronie przyjaciół ma się nam kojarzyć z najlepszym dniem tygodnia – sobotą. Co prawda można by zacząć polemizować, dlaczego akurat jest to sobota, a nie np. piątek ale zostawmy tę kwestię w spokoju i przejdźmy do meritum.
Polski akcent w Intro
Pierwszy segment, który z pewnością zasłużył na owację na stojąco należy do Dane`a Tudora. Trzeba przyznać, że już dawno nie było tak all around’owego rider’a jak on, no może poza Sammym Carlsonem. Big Moutain – check, Urban Railis - check , Big Booters – check, to wszystko można znaleźć w samym tylko segmencie Tudora.
Oprócz Dane`a na filmie zobaczyć można również Mark’a Abmę, Tanner’a Hall’a z niesamowitym pipe’owym montażem, John’a Spriggs’a, Simon’a Dummont’a walczącego z zerwaniem swojego wizerunku pipe skier’a, TJ Schillera, Jossi’ego Wells’a, Matt’a Walker’a i Mike Henintuk’a.
Abma w akcji
Jednakże przede wszystkim nie zabrakło świeżej krwi m.in.: Bandon’a Kelly’ego, Railey’a Leboe, Alexis’a Godbou oraz Nick’a Martini niszczącego raile jak mało kto, z super stylem i afterbangiem godnym samego Tom’a Wallisch’a. Dla miłośników „POW POW” znajdzie się miły dla oka i dla ucha (jeśli ktoś lubi reggae) segment z Retallack z udziałem powracającego w „mega dobrym” stylu CR Johnson’a(!), radzącym sobie w bc jak mało kto T-Hallem, i Spriggs’em, który mimo ponad dwóch metrów wzrostu zaskakuje swoją kocią zwinnością.
T Hall
Jeśli ktoś nie za bardzo przepada, za całym tym trendem bc, to znajdzie w filmie kilka niesamowitych gadżetów w snowparku w „kozackich” segmentach z Mount Hood czy Ski Bowl.
Od kilku sezonów w filmach PBP, możemy oglądać kreatywnego Norwega – Andreas’a Hatveit’a. W tym roku Andreas oraz jego brat – kamerzysta zadziwiają nas swoim nowatorskim podejście do sprawy. Nawet kultowy road gap, zostaje wzbogacony o metalową przeszkodę. Andreas jeździ jak robot, wykonując wszystkie triki (czy to na skoczniach czy na poręczach) ze stylem i dokładnością.
W filmie znalazło się naprawdę bardzo dużo ujęć z nocnych sesji railowych. Sześciokrotne łamania z „preclami”, switch up’y, 450on i afterbangi wszystko to tu znajdziecie.
W EDIAS wstępuje również Anthony Boronowski, który w swoim segmencie prawie wszystkie skoki w bc wykonuje unnatural.
Mimo wielu smaczków, na szczególną uwagę zasługują dwa segmenty. Pierwszy – Charles’a Ager’a. Wielkie switch 900 z mutem, dalekie skoki 540 z tailem oraz 180. Czy już wspomniałem, że to wszystko w bc? Część filmu poświecona Charliemu emanuje dobrym flow oraz „srogim poziomem wielkości”. Drugi segment, który może spowodować poważny opad szczęki należy do Tima Drutschi. Tim udawadnia nam, że granica między snowparkiem, a backcountry przestała istnieć. Wszystkie double flipy, jakie mogliśmy podziwiać w snowparkach Tim wykonuje po za trasą.
Jeśli chodzi o stronę muzyczną, usłyszymy tutaj kawałki elektro, hiphop, rap oraz kilka fajnych kawałków rockowych z Black Sabath na czele. Kawałki płynnie przechodzą jeden w drugi, pasując do siebie w przyjemny dla ucha sposób.
Cały film jest nakręcony kamerami HD. Ujęcia są czyste, przejrzyste, a montaż prosty i bez większych efektów wizualnych. Trochę szkoda, bo z takim wachlarzem trików można by pokusić się o bardziej efektowne ujęcia oraz ciekawy montaż.
Co bardzo podoba się w nowym filmie Poor Boysów to fakt, że przez cały film zawodnicy starają się nam przypomnieć, że mimo startów w wielu imprezach jakie rozgrywane są w sezonie, czy też osobistego dążenia do perfekcji, nie można zapominać że liczy się głównie FUN! Tego na pewno nie zabrakło podczas kręcenia EDIAS gdyż z ekranu bije wręcz tzw. „stoke factor”, wszędzie widać przybijane piątki i uśmiechy.
W taki razie, czy PBP udało się powrócić na tron? Sądzę, że tak. To jest to, czego pragnie młodsza publika – „ostra siepanka wysokooktanowych trików”. Jednak dla mnie za mało Poor Boyz’sów w Poor Boysach. Polecam EDIAS każdemu zapalonemu freeskierowi, który dopiero zaczyna swą przygodę z freestylem oraz staremu „wyjadaczowi”. Każdy z nich znajdzie coś dla siebie.
<< powrót
Dodaj komentarz
Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.