Logowanie
zapamiętaj mnie
 
Media
Tutaj jesteśmy
Alpejczyk poza trasą
data: 31.03.2011, autor: LeSKI

Z pewnością wiele osób kojarzy Cię ze Zjazdu na krechę i zawodów alpejskich. Sam jednak nie ukrywasz, że równie ważna jest dla Ciebie jazda poza trasami…

Freeride traktuję jako odpoczynek od jazdy po alpejskich trasach. Przygodę z freeridem zacząłem nie tak dawno (2 sezony temu). Od tamtego czasu, w każdej wolnej chwili od zawodów FIS uciekam poza trasy. Czuję się tam niezależny, każda linia przejazdu zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Jest to prawdziwa zajawka. Po zakończeniu kariery alpejskiej chcę potraktować freeride poważnie i nagrać kilka editów. Będę musiał popracować nad skakaniem, gdyż w dziedzinie freestyle`u jestem słaby, a jest to element stający się nieodłączną częścią jazdy w backcountry.

W pewnym miejscu napisałeś, że freeride cieszy się dużo większym zainteresowaniem mediów niż konkurencje alpejskie. Większość osób jeżdżących poza trasami z pewnością stwierdziłaby coś zupełnie innego…

Na pewno pisząc to miałem na myśli polski rynek narciarski. Taka jest prawda, freeride cieszy się większym zainteresowaniem mediów niż konkurencje alpejskie. Jest to przykre, gdyż narciarstwo alpejskie jest trzonem wszystkich tych dyscyplin, narciarzy trasowych jest tysiące razy więcej niż freerideowców. Polski Związek Narciarski nie potrafi wypromować medialnie tej dyscypliny, a najważniejsza impreza w sezonie - Mistrzostwa Polski, odbywają się w gronie samych zawodników lub - jak w tym roku - są odwoływane. Dla porównania, do Heiligenblut przyjechało dużo więcej zawodników, nie mówiąc o patronach medialnych. Dzięki tej medialności freerideu udało mi się pozyskać kilku nowych sponsorów.

Tak jak wspomniałeś, do Heiligenblut zjechała się naprawdę duża liczba narciarzy i snowboardzistów z Polski. Myślisz, że zawodnicy z naszego karju mają szansę w zawodach międzynarodowych jak te z cyklu Freeride World Qualifier czy Freeride World Tour?

Oczywiście, że tak! Nawet mimo to, że Polacy mają dużo gorsze warunki do rozwoju w tej dziedzinie od zawodników, którzy wychowali się w okolicach najlepszych spotów freerideowych.

Czego oprócz talentu potrzebowałby taki zawodnik?

Dobrych warunków oraz możliwości jazdy z najlepszymi. Freeride to dyscyplina, w której na kilka dni dobrych warunków trzeba czekać całą zimę. Jazda po najlepszych miejscówkach freerideowych na całym świecie umożliwia szybki rozwój. Niestety nie każdy ma okazję poczuć puch Ameryki Północnej, ale wszystko przed nami.

Wracając do tematu samych zawodów jak podobało Ci się Polish Freeride Open?

Fajna impreza. Podczas całego wyjazdu panowała niesamowita atmosfera. Nigdy nie widziałem tylu Polaków jeżdżących freeride w jednym miejscu. Było grubo!

Rywalizacja dla wielu osób nie idzie w parze z duchem freerideu. Jednak Ty jako doświadczony zawodnik z pewnością widzisz różnice pomiędzy zawodami freerideowymi, a zawodami w konkurencjach alpejskich?

Nie można porównywać tych dwóch dyscyplin. W narciarstwie alpejskim liczy się tylko czas przejazdu.

Co pomyślałeś kiedy wylosowałeś ostatni numer startowy?

Hehe, wiedziałem, że będę musiał czekać długo na szczycie. Wszyscy będą mieć swoje przejazdy za sobą, a ja  będę się niecierpliwił na starcie. Później dowiedziałem się, że Andrzej Osuchowski wylosował numer nie dużo przede mną i zrobiło się raźniej. Miałem się z kim pośmiać. Brałem też pod uwagę, że ktoś może wybrać taka samą linię jak ja i będę musiał przejechać ją dużo lepiej. 

Ostatni numer startowy, a do tego 40-minutowe podejście na start...

Byłem na to przygotowany. Dodatkowo, każdy kto wdrapał się na szczyt miał dużą satysfakcję, a zjazd cieszył podwójnie.

Jak zareagowałeś na wiadomość, że zawody zostają przerwane?

Czułem niedosyt, były to moje pierwsze zawody freerideowe. Z drugiej strony linia z dropem, którą chciałem pojechać, w tych warunkach mogła być niebezpieczna. Była to słuszna decyzja organizatorów, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Czego oczekujesz od kolejnej edycji tej imprezy?

Więcej dni zapasowych w wypadku kiepskiej pogody oraz dobrego polskiego DJ`a.


Czy w tym roku wybierasz się jeszcze w jakieś miejsce znane z możliwości freerideowych?

Niestety nie będę miał już czasu. Sezon alpejski kończę na początku kwietnia. Chyba, że jeszcze wtedy będą warunki to pojeżdżę w okolicach Davos i Livigno.

 

Rozmawiał: Jacek Będkowski | fot. Tomek Gola, fikcja.pl (Wojtek - pierwszy z prawej; obok Andrzej Osuchowski)


<< powrót
Komentarze

Dodaj komentarz

Jeśli posiadsz konto na ski2die.pl to się zaloguj. Jeżeli jeszcze nie masz, a chcesz mieć, to już teraz może się zarejestrować.
© 2003-10 Ski2Die. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Concept: LeSki&SanczO
Design: SanczO